Posłanka-elekt Wanda Nowicka zdecydowała się startować z ruchu Palikota. I nie dziwię się jej - w SLD nie zyskałaby mandatu, byłaby jakimś kwiatkiem do kożucha w rozpadającej się partii. Ruch Palikota to dziwna zbieranina ludzi wartościowych i bezwartościowych, entuzjastów i cwaniaczków, społeczników i szemranych biznesmenów. Teraz Ruch Palikota zyskał 10% poparcia i w pewnym stopniu mnie ten dobry wynik ucieszył, choć nie głosowałem na niego. Pomyślałem: teraz Palikot da popalić wszystkim tym moherom, bogoojczyźnianym dewotom, którzy robią sobie faszystowskie pochody i podżegają do nienawiści. Janusz Palikot to przecież inteligentny człowiek ze specyficznym stylem bycia. Liczni moi znajomi poparli Palikota czy nawet wstąpili do jego partii i są to świetni ludzie, którym życzę sukcesu. Jest jednak parę problemów: 1) czy Palikot to lewica - dla mnie nie 2) jaka będzie przyszłość tej partii? Hmmm... wydaje mi się, że niestety widać tu pewne podobieństwa do partii efemerycznych jak Samoobrona czy Liga Polskich Rodzin. W pewnym stopniu Ruch Palikota jest taką Ligą Polskich Rodzin à rebours i ma się do LPR tak jak "Fronda" do "Faktów i Mitów". 3) choć większość postulatów Palikota uważam za godne poparcia, to jednak zdaję sobie sprawę, że większość głosów zyskał Ruch Palikota dzięki młodym wyborcom, często nastolatkom, którzy zagłosowali na niego dlatego że chcą sobie zajarać marychę albo dlatego, że wkurzyli się na KRK, a nie dlatego, że mają poglądy lewicowe. Ta słodko-gorzko mozaika różnych idei z bezideowością nie będzie stanowiła dobrych fundamentów do zbudowania nowej partii.
Nie zdziwię się, jeśli za pięć lat Janusz Palikot spotka się w studio telewizyjnym na kawie z mecenasem Giertychem, który przecież bardzo się zmienił od czasów, kiedy był szefem ultraprawicowej partyjki. Janusz Palikot tez przecież zmienił się od czasów, kiedy był wydawcą "Ozonu" - ultraprawicowego pisma podobnego do "Frondy". Mimo wszystko, trochę mnie cieszy, że Palikot ma dobrą reprezentację w Sejmie, bo może mu się uda coś logicznego przepchać, np. ustawę o związkach partnerskich czy zdeklerykalizować szkołę. A co będzie dalej - pożyjemy, zobaczymy...