poniedziałek, 30 maja 2011

Bzdety pana Kalety

O ostatnich homofobicznych zajściach w Senacie pisano już wiele razy, więc nie będę tego powtarzał. Jednak zainspirowała mnie dzisiejsza rozmowa z senatorem Piotrem Kaletą (PiS) na TOK FM (Komentarze radia TOK FM).


To chodzi o tego pana, co wprowadził homofobiczną poprawkę do ustawy, zastrzegającą, że rodzinnego domu dziecka nie może być osoba orientacji homoseksualnej. Niby nic szczególnego, bo cała rozmowa niezbyt ciekawa, tak naprawdę powiedział to, co można było się po nim spodziewać. Mówił bzdury, chociaż nie po chamsku, starał się też udawać uprzejme zrozumienie sprawy, ale to raczej było wkurzające i żenujące. Mimo wszystko, znalazły się w tym nijakim przelewaniu wody takie kwiatki, które wytypowałem jako nominacje do comiesięcznego Złotego (a może i Kryształowego) Pisuaru.


Rodzina, to związek kobiety i mężczyzny. Tak ma być i tak pozostanie.

Rodzina jest tym miejscem, które najlepiej wyszło ludzkości. Ludzkości nic lepiej nie wyszło.

No tak – rzeczywiście ludzkości nic lepiej nie wyszło. Tylko że wielu zwierzakom też to wyszło. Są zwierzaki, które tworzą trwałe związki i opiekują się dziećmi. Np. bociany w gnieździe, które wychowują młode bocianiątka. Dużo przykładów można by dawać – może być rodzina foczek, rodzina pingwinów (ta nawet z tego co wiem czasem bywa homoseksualna). Rodzina australopiteków, pitekantropów czy neandertalczyków – też istniała. Czyżby NIC LEPIEJ ludzkości od tej pory nie wyszło? Czy dzieła geniuszu ludzkiego, osiągnięcia nauki, czy wreszcie społeczeństwo obywatelskie, którego nie mieli neandertalczycy i inne małpoludy – czy to wszystko jest zerem w porównaniu z RODZINĄ? Nie chcę tu deprecjonować wielkie roli rodziny, wysiłku rodziców, ich miłości, ale stawianie rodziny na piedestale, więcej: czynienie sobie z niej bałwana, jest czymś głęboko nieetycznym. Są rodziny wspaniałe, ale jest też mnóstwo rodzin patologicznych, rodzin, gdzie dokonuje się molestowanie, gwałt, przemoc. Po prostu idiotyczne jest, żeby WSZYSTKIE rodziny uznać z góry za rodziny idealne, jak to czyni wielu zwolenników i członków PiS-u. A pana Kaletę zachęciłbym o spytanie co sądzą na temat rodziny takie osoby jak Natascha Kampusch czy dzieci Josepha Fritzla.

I dalej: Jak będzie realizowana ustawa – spytał redaktor senatora Kaletę.

Możemy przewidzieć, że osoby homoseksualne niekoniecznie będą chciały być transparentne. Ale jeśli wójt / burmistrz / prezydent taka osobę będzie chciał zatrudnić, to musi pojawić się określona formuła, że: świadomy odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń itd. Ja sobie zdaję sprawę, że te osoby mogą nie powiedzieć prawdy. Ale nastąpi pewna weryfikacja, ponieważ dziecko idzie do szkoły, jest wśród swoich rówieśników. Jeśli nastąpi taki sygnał, chociażby właśnie ze szkoły, że dzieje się coś nie tak, co mogłoby budzić wątpliwości, to wtedy wójt/ prezydent/ burmistrz ma mechanizmy do tego, żeby to sprawdzić.

No i co wtedy? Pletyzmograf prąciowy? A jak ktoś powie, że nie jest orientacji homoseksualnej, tylko biseksualnej, to co wtedy?  O orientacji biseksualnej nie ma w ustawie ani w poprawkach do niej.

I jaka to weryfikacja wśród rówieśników? Kolega ze szkoły doniesie na Jasia do burmistrza, że jego mamusia jest lesbą albo że tatuś jest pedałem?  I nastąpi doniesienie do prokuratury? A wydawało mi się, że każdy ma prawo do nieujawniania spraw intymnych, takich jak choćby orientacja seksualna. Zresztą zwykle słychać pohukiwanie prawicowców typu „A co wy tak się obnosicie ze swoją orientacją”. Aż tu nagle okazuje się, że oni chcą wiedzieć, kto jest tej „złej” orientacji. Przepaski z różowymi trójkątami, noszone obowiązkowo w strefie publicznej rozwiązałyby tę sprawę. Czy nad tym też będziecie głosować?

Nie damy się. Liberalnemu Kalwinowi proponuję wypowiedź p. Kalety na nominację do Złotego PiSuaru. Pozdrowienia od Liberalnego Luteranina.

3 komentarze:

  1. Myślę że Kaleta jest kreacjonistą i odrzuca małpoludy. Od razu był człowiek rozumny i te sprawy. Ale przecież Adaś z Ewą też wychowali mordercę!

    Abstrahując już od polityków, nikt - co mnie smuci -nie zauważył drwiącego tonu socjologów (w tym z uniwersytetu warszawskiego) - którzy obśmiewali projekt ustawy o związkach partnerskich SLD. Nie dlatego że była to kadłubkowata kiełbasa wyborcza, tylko dlatego "że znów SLD zajmuje się mało istotnymi problemami 1 czy 2% obywateli".
    W oczach przedstawicieli nauki i inteligencji - sprawy LGBT są kompletnie nie istotne. Nie istniejemy! Stąd zwiększa się moje czarnowidztwo, do 2020 marne szanse na jakiekolwiek prawa - bardzo, bardzo, bardzo chciałbym być w błędzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to bardzo życzę Ci, abyś był w błędzie. A na czarnowidztwo proponuję poczytać sobie o najnowszych sondażach, które wskazują na coraz większą akceptację dla związków homo w społeczeństwie polskim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet mi się od lat, podnosi poziom zaufania w społeczeństwo polskie... Tylko że ono jest podatne na mody i wpływy, w związku z czym lubi zmieniać zdanie.
    Zresztą układ sił politycznych nam nie sprzyja. SLD - nami GRA; PO jest na NIE (nie rozumiem dlaczego); PiS, PJN, PSL, UPR i tym podobni są na NIE; Palikot - sprzeda nas jak SLD, za michę zupy. To kto jest po naszej stronie?

    OdpowiedzUsuń